Dziś kilka słów o angielskiej szkole, a konkretnie o polityce jaka w niej panuje, kiedy mają do czynienia z nieobecnością dziecka.
Wszyscy posiadający dzieci w wieku szkolnym są już świadomi kar, które narzuca prawo brytyjskie na rodziców dzieci opuszczających szkołę.
Od września 2013 przepisy w tej kwestii znacznie się zaostrzyły. Zmiany te dotyczą wyjazdów na rodzinne wakacje w czasie trwania roku szkolnego oraz nakładania kar na rodziców dzieci, którzy nie dopilnują obecności dziecka w szkole. Ponadto wprowadzono limit nieobecności do 10 dni szkolnych.
Różnice pomiędzy angielskim, a polskim prawem edukacyjnym są znaczące. W Polsce nie raz zdarza się zabrać dziecko na kilka dni w czasie trwania roku szkolnego lub zostawienie dziecko w domu przy lekkiej chorobie.
W angielskiej szkole wygląda to jednak zupełnie inaczej. Dyrektor szkoły ma prawo odmówić udzielenia urlopu dziecku podczas trwania trymestru, zgoda może być udzielona jedynie w "specjalnych" przypadkach. Wyjazdy rekreacyjne, rodzinne, bez uzasadnionych powodów są w większości przypadków odrzucane przez dyrektora. Każdy przypadek rozpatruje się indywidualnie biorąc pod uwagę wiele
czynników. Rodzice chcący zaoszczędzić trochę pieniędzy (a są to
naprawdę spore kwoty, często ceny wycieczek, biletów lotniczych, itp.w
wolnym czasie wzrastają nawet o 40%) planują wyjazdy poza dozwolonym czasem.
Zmiana prawa ma na celu poprawić frekwencje w szkołach, często jednak słyszy się o skrajnych, absurdalnych przypadkach. Kiedy zachoruje nam dziecko jesteśmy zobowiązani do powiadomienia szkoły pierwszego dnia rano, kiedy dziecko jest nieobecne. Znam jednak przypadki, kiedy szkoła namawia rodzica aby przyprowadził do szkoły nawet chore dziecko! Lekarstwo, a nawet antybiotyk może być równie dobrze podany przez nauczycielkę. Dziecko nie opuści zajęć, a szkoła będzie zajmowała czołowe miejsce wśród szkół z najwyższa frekwencją!
Chcemy zabrać naszą Julę na wakacje poza przerwą wielkanocną i przyznam szczerze, że byłam tym faktem bardzo zestresowana. Okazało się jednak, że jesteśmy w uprzywilejowanej sytuacji, gdyż prawo szkolenia obowiązuje w Anglii od piątego roku życia. Julia swoje piąte urodziny obchodzi w lipcu, więc zabierając ja ze szkoły nie złamiemy prawa i nie będziemy obciążeni grzywną, która wynosi £60 za każdą nieusprawiedliwioną nieobecność. Dla nas to ostatni gwizdek, aby polecieć gdzieś omijając busy half term czas.
Kiedy chcemy więc zabrać pociechę na kilka dni ze szkoły musimy do kosztów naszego urlopu doliczyć ewentualną grzywnę! są to niemałe kwoty i chyba warto przekalkulować czy naprawdę warto ?
Julia ubrana :
Płaszcz - Zara
Sukienka - Gray Label
Leginsy - Mini Rodini
Trampki - Zara